„Rtęć jako jeden z najbardziej toksycznych pierwiastków na ziemi zaburza fundamentalnie biochemię organizmu. Jest ona toksyczna w swoim elementarnym stanie, co w praktyce oznacza, że nie istnieje jej bezpieczna dawka do przyjęcia. Wszystkie normy dozwolone przez agencje środowiska oparte są jedynie na poziomie, który nie powoduje natychmiast ewidentnych objawów (zaobserwowanych w przypadkach masowego zatrucia rtęcią). Jednak najprawdopodobniej każda nawet najmniejsza dawka pozostawia swój ślad w organizmie, jako że rtęć potrafi zmieniać właściwości komórek. Nawet jeżeli rtęć trafia w bardzo małej dawce do zdrowego organizmu, posiadającego bardzo sprawny układ detoksykacyjny i pozostaje w całości wydalona, osłabia ona ten układ. W ten sposób przy każdej kolejnej, nawet bardzo małej dawce, system ten może nie być w stanie pozbyć się jej z organizmu.”

Powyższy cytat pochodzi z książki „Amalgam Illness” dr Cutlera, który zatruł się rtęcią z amalgamatów.

Rozważania na temat szkodliwości plomb amalgamatowych zaczęły pojawiać się w drugiej połowie XX wieku. Zaniepokojenie okazało się być uzasadnione. Potwierdziły to późniejsze badania, przeprowadzone przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA).

Z jakiego powodu dalej są one stosowane? Czynników jest kilka, ale najważniejsze to oczywiście cena, są po prostu tanie i te wypełnienia są bardziej wytrzymałe niż plomby kompozytowe. Prawidłowo założone mogą służyć nawet przez 30 lat.

Amalgamaty to stopy składające się w 50% z rtęci i 50% ze srebra, miedzi i cyny.

W Japonii zakaz stosowania plomb rtęciowych wprowadzono już w latach 70., w Szwecji – w 1991 roku. W  krajach Unii Europejskiej nie rekomenduje się już zakładania amalgamatów. W Polsce wykorzystuje się je tylko w przychodniach publicznej służby zdrowia.

Szkodliwość amalgamatów wynika z obecności w nich rtęci. Jak wiadomo, i jak powszechnie twierdzą wszyscy chemicy, lekarze, naukowcy, NIE MA BEZPIECZNEJ DAWKI RTĘCI! Jednak każdorazowy kontakt z rtęcią, może mieć bardzo negatywne dla nas skutki, jednak najniebezpieczniejsze są jej opary. O ile połkniętą rtęć jesteśmy w stanie wydalić nawet w całości, o tyle opary już od pierwszej sekundy wnikają w nasze tkanki, krew i tak kierują się prosto do mózgu. Tak ulokowaną rtęć bardzo ciężko jest wykryć. Jedynie m.in. specjalistyczna pierwiastkowa analiza włosa może nam pokazać, czy mamy w sobie rtęć oraz inne metale ciężkie.

Uwalnianie się rtęci z amalgamatów

Mimo, że związki powstałe w reakcji amalgamacji są dość stabilne, w dalszym ciągu uwalnia się z nich rtęć. Uwalnianie się rtęci wspomagane jest poprzez proces korozji amalgamatów w jamie ustnej i mechaniczne siły tarcia działające na nie, czyli rtęć uwalania się przy każdym gryzieniu pokarmu, jedzeniu kwaśnych potraw, przy każdym myciu zębów, zgrzytaniu, czy spożywaniu gorących napojów. Za każdym razem amalgamat wyrzuca z siebie toksyczną rtęć. Szacuje się, że pacjenci z wypełnieniami amalgamatowymi dziennie wchłaniają około 2 mikrogramów rtęci (w zależności od ich ilości). Można zatem nazwać przewlekłym zatruciem o niskiej dawce. Rtęć wchłaniana jest przez błonę śluzową policzków i pod językiem, przedostając się prosto do krwi. Opary rtęci dostają się też do płuc i układu pokarmowego. W kontakcie z bakteriami z jamy ustnej, przewodu pokarmowego oraz krwi, opary przekształcają się w formę organiczną – metylortęć. Metylortęć ma zdolność przenikania przez błony komórkowe i inne bariery takie jak łożysko czy bariera krew- mózg. Dzięki temu ma możliwość przemieszczania się w tkankach.

Niebezpieczeństwem amalgamatów zajął się amerykański profesor chemii Andy Cutler, którego cytat wstawiłam powyżej. Był on doktorem medycyny i chemii, ale miał również licencjat z fizyki zdobyty na Uniwersytecie Kalifornijskim. Kiedy dotknęły go poważne problemy zdrowotne, on sam i inni lekarze czuli się bezradni i nie wiedzieli jak mu pomóc. Doktor Cutler miał jednak więcej szczęścia, bo odpowiednie wykształcenie medyczne, upór i dociekliwość, pozwoliły mu odnaleźć źródło choroby. Okazało się, że jego organizm zatruwa rtęć pochodząca właśnie z amalgamatowych wypełnień zębów.

Doktor Cutler, który na własnej skórze doświadczył ubocznych skutków zatrucia rtęcią, przebył długą drogę oczyszczenia organizmu z metali ciężkich, postanowił swoją wiedzą podzielić się ze światem i pomóc innym ludziom.

W 1999 r. wydał książkę pt. „Amalgam Illness: Diagnosis and Treatment”, w której uwzględnił część swojej wiedzy na temat zatrucia rtęcią, którego sam doświadczył.

Pięć lat później wydał kolejną książkę zatytułowaną „Hair Test Interpretation: Finding Hidden Toxicities”, w której przedstawił m.in. interpretację wyników badań z włosa na obciążenie organizmu metalami ciężkimi.

Kilka słów o rtęci.

Rtęć to metal płynny. Z łatwością rozpada się na małe kuleczki, przez co powiększa się powierzchnia parowania. Wykorzystywana jest szeroko do wyrobu lamp technicznych, termometrów i barometrów, aparatury badawczej, materiałów wybuchowych oraz w przemyśle farmaceutycznym i chemicznym.
Rtęć występuje w trzech postaciach: jako czysty metal, w postaci nieorganicznych soli oraz w związkach organicznych. Pod każdą postacią metal ten jest toksyczny dla organizmów żywych. Związki organiczne rtęci wchłaniają się w układzie pokarmowym. Stamtąd rozprowadzane się krwiobiegiem do wszystkich tkanek i kumulują się w narządach – głównie w wątrobie, nerkach, mięśniach oraz kościach. Skutki zatrucia pojawiają się dopiero po długim okresie utajenia. Najpoważniejszym, nieodwracalnym uszkodzeniom ulega zwykle ośrodkowy układ nerwowy. W badaniach na szczurach wykazano, że obecność selenu w diecie zmniejsza toksyczność działania rtęci. Prawdopodobnie wynika to z konkurencji obu metali o wiązanie z niektórymi białkami. Rtęć w postaci metalicznej dostaje się do organizmu zupełnie inaczej. Jej wchłanianie przez skórę i układ pokarmowy jest niewielkie (odpowiednio 0,1 i 2%), za to w 80% wchłania się przez płuca. Połknięcie rtęci np. z rozbitego termometru nie jest więc szczególnie szkodliwe, ponieważ szybko zostanie ona wydalona. Silnie toksyczne są natomiast opary rtęci, należy więc unikać ich wdychania. Rtęć jest wydalana z organizmu powoli, głównie przez nerki, ale również w ślinie i w pocie. Drażnienie ślinianek jest przyczyną ślinotoku, co jest jednym z najwcześniejszych objawów zatrucia tym metalem. Zmiany w organizmie doprowadzają do nieodwracalnych uszkodzeń układu nerwowego.

Objawy zatrucia rtęcią

Pierwszymi objawami zatrucia rtęcią są drętwienie, mrowienie ust oraz palców rąk i nóg. Długotrwałe zatrucie prowadzi do utraty koordynacji ruchów, zawężenia pola widzenia, utraty słuchu i zaburzeń mowy. U niemowląt, które ze względu na małe rozmiary ciała i nie w pełni sprawne układy są szczególnie narażone na zatrucia, efekty gromadzenia rtęci wywołują objawy podobne do tych spotykanych przy porażeniu mózgowym. W badaniach na zwierzętach badano transport rtęci w organizmie. Rtęć z krwi i tkanek transportowana jest do ośrodkowego układu nerwowego za pomocą połączeń z L-cysteiną i grupami tiolowymi białek siarkowych, co jest przyczyną zaburzeń neurotoksycznych. Badacze próbują ponadto powiązać zatrucie rtęcią z wystąpieniem autyzmu u dzieci. Badania dowodzą, że  poziom rtęci we włosach dzieci ze spektrum autyzmu jest wyższy w porównaniu do dzieci zdrowych, co może sugerować, iż rtęć gromadzona jest w organizmie na skutek zaburzeń detoksykacji.

Nasz organizm wchłania znacznie więcej rtęci z amalgamatu niż z jakiegokolwiek innego źródła, w tym także z ryb.

Z wypełnień dentystycznych pochodzi ok. 2/3 rtęci, jakie znajduje się w naszym organizmie.

Ok. 80% rtęci, jaką wchłaniamy z plomb amalgamatowych, dostaje się do układu krążenia, a stamtąd do wszystkich tkanek, w tym mózgu.

Rtęć z amalgamatu pozostaje w organizmie znacznie dłużej niż rtęć z ryb.

Przeprowadzono już kilkanaście badań nad poziomem rtęci w organizmie człowieka a wypełnieniami amalgamatowymi. Badanie na ciężarnych wykazało, że pomimo że spożywały ryby siedem razy w miesiącu, nie wykryto aby w ich włosach czy próbkach krwi znalazły się jakiekolwiek ślady metylortęci. Natomiast miały duże stężenie fenylortęci – tym wyższe, im więcej miały wypełnień amalgamatowych.

Inne badania prowadzą do podobnych wniosków: ci którzy mają plomby amalgamatowe, będą mieli pięciokrotnie wyższą zawartość rtęci w próbkach krwi i moczu i nawet 12-krotnie wyższy poziom rtęci w tkankach.

Nie wszyscy doświadczają od razu objawów zatrucia rtęcią, ale każdy kto ma wypełnienia amalgamatowe, ma rtęć w organizmie i narażony jest na codzienne uwalnianie się niej, a co za tym idzie w końcu pewne objawy zaczną się pojawiać. Efekty mogą być różne, w zależności od ilości amalgamatów, reakcji organizmu i obecności innych źródeł rtęci. Należy pamiętać, że najwięcej rtęci uwalnia się z amalgamatów podczas ich zakładania i usuwania, dlatego niezwykle ważne jest usuwanie ich z odpowiednimi zabezpieczeniami, a nie w pierwszym lepszym gabinecie dentystycznym.

Źródła:

Źródło 1

Źródło 2

Źródło 3

Źródło 4

Źródło 5

Źródło 6