Chemia w jedzeniu to temat rzeka. Jest tego całe mnóstwo i zabrakłoby mi czasu na opisanie wszystkiego szczegółowo, bo wyszłaby z tego dość gruba książka 🙂 Postanowiłam jednak zebrać kilka podstawowych zasad, którymi powinniśmy kierować się przy zakupie żywności.

Żyjąc we współczesnym świecie ciężko jest kupić zdrową, nieprzetworzoną żywność, bo przetworzone jest niemal wszystko. Skutkuje to tym, że taka żywność jest pozbawiona składników odżywczych, jak witaminy, mikroelementy czy enzymy. Sklepowe półki uginają się od towarów, ale gdzie nie spojrzymy na skład, tam cała lista emulgatorów, konserwantów, przeciewutleniaczy, wzmacniaczy smaku, aromatów, barwników, stabilizatorów, zagęstników czy środków spulchniających.

Musimy nauczyć się czytać etykiety, bo myślę, że większość z nas sprawdza przydatność do spożycia, ale ilu z nas tak naprawdę zagłębia się w składniki wypisane na opakowaniu?

  1. Kolejność składników jest ważna. Na etykiecie w pierwszej kolejności wymienione są składniki, których w danym produkcie jest najwięcej. Jeśli etykieta zaczyna się od cukru, trzeba mieć świadomość, że jest go tam najwięcej, zazwyczaj więcej niż połowa składu to cukier. Czym skład dłuższy i dla nas nieprzejrzysty – odstawmy ten produkt z powrotem na półkę.
  2. Wartość energetyczna. Mamy tu ilość kalorii, a także procentowo rozpisane białka, węglowodany i tłuszcze. Czytajmy, ile cukru czy węglowodanów jest w produkcie zanim go kupimy.
  3. Dużo firm korzysta teraz z informacji takich jak: „nie zawiera konserwantów” , „bez cukru”. Tutaj nasza czujność powinna wzrosnąć, bo skoro coś jest słodkie, a nie zawiera cukru, to czym jest słodzone? Aspartamem? Sacharyną? A może sukralozą? Stwierdzenie, że produkt nie zawiera konserwantów, nie czyni z niego produktu zdrowego, bo zazwyczaj zawiera barwniki, zagęstniki czy inne „dodatki”.

Zasada powinna być taka, że produkt powinien mieć prosty i krótki skład. Podam tu za przykład chipsy. Jeden sklep reklamuje teraz, że mają chipsy z obniżoną zawartością soli. Super! Specjalnie przeczytałam etykiety tychże „zdrowszych” chipsów i bodajże te o smaku paprykowym miały całą litanię składników, chyba ponad 30. Znajdziemy tam wzmacniacze smaku, aromaty, drożdże itd. Odłożyłam z obrzydzeniem ten produkt na półkę. Jeśli najdzie nas ochota na chipsy, to kupmy sobie takie, co mają w składzie tylko ziemniaki, olej SŁONECZNIKOWY i sól. Takie chipsy też istnieją.

Najgorzej wypadają chyba słodycze. Tam lista składników jest bardzo długa. Ja nigdy nie kupuję dzieciom sklepowych słodyczy, chyba, że jest to gorzka czekolada albo baton, który w składzie ma daktyle, orzechy i olej kokosowy. Na szczęście coraz częściej można znaleźć zdrowsze odpowiedniki. Myślę, że im więcej osób sięgałoby po zdrowsze odpowiedniki, tym mniej niezdrowych produktów by się sprzedawało i producenci poszliby w końcu po rozum do głowy.

Czego zatem unikać?

  • konserwantów
  • wzmacniaczy smaku
  • aromatów
  • barwników
  • emulgatorów
  • stabilizatorów
  • zagęstników
  • środków spulchniających
  • mleka w proszku
  • mleka UHT
  • utwardzonych tłuszczów roślinnych/zwierzęcych (np. margaryna)

Tu podpowiem Wam jak kupować podstawowe produkty i czego się wystrzegać.

Mleko – wybierajmy pasteryzowane w niskiej temperaturze z krótką datą przydatności do spożycia, nigdy nie kupujemy mleka UHT czy homogenizowanego. Pomijam świadomie tu temat, czy mleko i jego przetwory są zdrowe, bo tu każdy musi zadecydować za siebie.

Masło – powinno mieć minimum 82% tłuszczu mlecznego, nie kupujemy rakotwórczej margaryny czy miksów.

Śmietana – nigdy nie kupujemy śmietany UHT, szukamy śmietany bez pektyn, mączki chleba świętojańskiego, karagenu czy guma guar. Niestety bardzo ciężko jest znaleźć śmietanę, która nie miałaby w składzie wyżej wymienionych składników. Nie jest to jednak niemożliwe, ale dość ciężkie do zrealizowania. Musicie poszukać w różnych sklepach, ja np. znalazłam śmietanę z prostym składem tylko w Tesco.

Żółty ser – kupujemy i czytamy etykiety, bo ser żółty powinien mieć w składzie tylko mleko, kultury bakterii i podpuszkę. Takie sery też są ciężkie do zlokalizowania, bo zazwyczaj mają jeszcze dodany chlorek wapnia, azotan potasu, annato, kwas cytrynowy, lizozym czy natamycynę. Ja kupuję ser żółty bio z prostym składem, więc można taki dostać.

Biały ser – powinien składać się z białego sera i kultur bakterii. Niestety producenci dodają całą masę dodatkowych składników jak guma ksantanowa, guma guar, skrobia modyfikowana, mleko w proszku itd.

Kefir – kupujmy ten bez mleka w proszku

Jogurty – znów, kupujmy ten bez mleka w proszku, naturalny. Nie kupujmy dzieciom jogurtów smakowych, bo tam jest cała masa sztucznych dodatków oprócz niezdrowego cukru. Zmiksujmy owoce w jogurtem, ewentualnie dosłodzić można miodem i mamy pyszny jogurt owocowy

Chleb – najzdrowszy jest ten z razowej, ciemnej mąki czy mąki orkiszowej na zakwasie. Nie kupujemy chleba czy bułek z długim składem, barwionego karmelem z dodatkiem mleka w proszku czy innych dodatków, których w chlebie nie powinno być. Wiadomo, że chleb najlepiej upiec samemu, ale nie każdy ma na to czas. Można poszukać piekarni, która oferuje dobry chleba na zakwasie np. z prastarej odmiany pszenicy typu plaskurka czy samopsza. Tu podpowiem Wam, że Galeria Wypieków sprzedaje chleb właśnie robiony na zakwasie w całości z mąki plaskurki ( chleb nazywa sie Pradawny).

Jajka – starajmy się kupować jajka ekologiczne

Makarony – kupujmy zdrowsze wersje makaronów, najlepiej z mąki orkiszowej, żytniej czy gryczanej.

Ryż, kasze – nigdy nie gotujemy ryżu czy kaszy w plastikowych woreczkach! Narażamy się mimowolnie na spożywanie trujących substancji, które uwalniają się ze sztucznego tworzywa podczas gotowania. Kupujmy sypkie kasze albo wysypujmy z woreczków przed gotowaniem.

Zbożowe płatki śniadaniowe – jest to produkt wysoko przetworzony z dodatkiem cukru, syropu glukozowego, mleka w proszku, barwników itd. Można znaleźć czasem ekologiczne płatki niesłodzone, ale nadal jest to produkt przetworzony i nie nadaje się dla dzieci. Lepiej jest ugotować owsiankę czy jaglankę na śniadanie.

Warzywa i owoce – Każdy zdaje sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach wszystko jest pryskane. Najlepiej byłoby mieć własny ogródek, ale kto ma takie luksusy? Ten co ma, wygrał lepiej niż na loterii. Wygrał zdrowie, a tego nie da się kupić. Z warzywami i owocami sama mam duży problem, bo wiadomo, że w supermarketach lepiej nie kupować, a ja nie mam zaufania do warzywniaków, bo Ci ludzie jeżdżą po towar na giełdy i kupują od nieznanych rolników, więc dla mnie taka żywność niczym się nie różni od tej w sklepie. Najlepiej kupować warzywa i owoce bio, które są  dostępne w Lidlu czy Biedronce, lub pozostaje znaleźć nam zaufanego rolnika, od którego będziemy kupować. Można wybrać się na bio bazar, jeśli macie taki w swojej okolicy.

Pamiętajmy, aby dokładnie myć owoce i warzywa, nawet przed obraniem! I tak, banany czy mandarynki się myje zanim się je zje! To tak ku przestrodze, bo pamiętam, jak w pracy kiedyś budziłam niedowierzanie i poruszenie, bo po co ja myję banany i mandarynki?? Zwariowałam chyba 🙂 Żeby usunąć pleśnie i grzyby najlepiej owoce czy warzywa pomoczyć w wodzie kilka minut z dodatkiem kwasu askorbinowego (witaminy C) lub kilku kropel płynu Lugola dostępnego w aptece.

Tłuszcze – wiadomo nie od dziś, że smażenie nie jest zdrowe. Jednak, żeby zminimalizować skutki, smażymy na tłuszczach, które się do tego najlepiej nadają tj. smalec, masło klarowane i olej kokosowy.

Bakalie – kupujemy te bez konserwantów, głównie suszone owoce są konserwowane dwutlenkiem siarki, ale można spokojnie kupić już w sklepach rodzynki z olejem słonecznikowym itd. Morele, które nie mają konserwantu, będą miały ciemną barwę, unikajmy tych pięknie pomarańczowych, bo są zawsze z dodatkiem dwutlenku siarki.

Nie kupujemy kostek rosołowych, przypraw do zup w proszku i w płynie! Można sobie w okresie letnim zrobić swoją domową kostkę rosołową i trzymać ją w zamrażalniku. Starczy nam na całą zimę. Ewentualnie kupujemy ekologiczne, suszone warzywa bez soli itd i to dodajemy podczas gotowania.

Oczywiście nie wymieniłam tu wszystkich produktów wkładanych przez Was do koszyka, ale może podzielicie się swoimi wskazówkami, jak robicie zakupy z głową? Może macie jakieś sprawdzone marki czy sklepy, w których kupujecie żywność?