Dziś dzień 9 mojej diety warzywno-owocowej!
Powiem Wam, że plecy bolą mnie codziennie i nieprzerwanie, więc nie biorę tego, jako kryzys ozdrowieńczy. Myślę, że to coś zupełnie innego. Wiem, że niektórych właśnie plecy przestają boleć na diecie, a u mnie wprost przeciwnie. Cóż, wizyta u osteopaty będzie konieczna.
Jeśli chodzi o zalety, to są też inne, nieopisane w książce. Donoszę zatem, że robiąc śniadanie z warzyw, na które już nie możesz patrzeć , a dzieciom owsiankę z owocami, którą pożarłabyś w mgnieniu oka, okazuje się, że córka odmawia jedzenia swojego śniadania już 3 dzień. Potem bierze się za wyjadanie mi warzyw, więc z mojego śniadania już niewiele zostaje. Potem podchodzi syn, który owsiankę swoją zjadł i dojada resztę ogórków kiszonych, pomidorów i różnej maści zieleniny. Wiecie, potrzebowałam wsparcia, ale bez przesady 🙂
A tak w ogóle, to mój syn, lat 6, jest mega wsparciem dla mnie. Wczoraj szykowaliśmy się na piknik, więc pakuję im owoce: arbuzy, brzoskwinie, borówki itd. Nagle mój syn woła ” Mamo, tylko nie zapomnij warzyw dla siebie!” I jak tu go nie kochać 🙂
Oto moje menu dziewiątego dnia postu:
Na czczo szklanka wody z sokiem z cytryny i odrobiną soli kłodawskiej/ szklanka wody z łyżką octu jabłkowego.
Śniadanie
- sałatka z ogórków kiszonych, pomidorów, kalafiora i cebuli
- sok zielony z sałaty masłowej + jarmuż + 1/2 kiwi + natka pietruszki + 1/2 ogórka
II śniadanie
- resztki sałatki ze śniadania
Obiad
- bigos jarski ( przepis będzie w osobnym poście)
Kolacja
- pieczone warzywa + ogórek kiszony + buraki gotowane
Do picia w ciągu dnia woda z sokiem z cytryny i odrobiną soli kłodawskiej oraz herbatki ziołowe.
Najnowsze komentarze