Dynia pięknie prezentuje się na straganach, sezon już w pełni, można zatem zupy gotować, placki robić czy dyniowe naleśniki smażyć. Zawsze miałam problem z pestkami, bo jakoś tak intuicyjnie wiedziałam, że można coś z nimi zrobić, ale nie bardzo wiedziałam jak. Od ponad 3 lat nie wyrzucam pestek z miąższu, tylko je suszę, a potem zajadam jako przekąskę 🙂

Dlaczego zatem warto suszyć pestki z dyni?

Pestki z dyni są zdrowe, bardzo zdrowe, ale co tak naprawdę zawierają?

  • magnez – o magnezie pisałam sporo w poprzednim artykule, ale szacuje się, że większość osób ma niedobory magnezu, wiec pestki z dyni są zbawienne!
  • cynk – minerał, który bezsprzecznie związany jest z naszą odpornością. Szczególnie teraz, kiedy jesień rozhula się na dobre, ważne jest, aby zadbać o nasz układ immunologiczny. Czy to nie jest wspaniałe, że natura tak nam pomaga, że w takich okresach jesienno-zimowych, mamy dynie i jej cudowne właściwości? Korzystajmy zatem z tego, co nam Matka Natura podsyła. Niedobory cynku to również problemy trądzikowe, depresje czy uczucie chronicznego zmęczenia
  • fosfor, mangan, miedź, potas, żelazo
  • zawiera wiele witamin z grupy B – B1, B2, PP, a także witaminę C
  • zawierają dobroczynny olej z fitosterolami i nienasyconymi kwasami tłuszczowymi – są zalecane osobom z miażdżycą i zbyt wysokim złym cholesterolem
  • zawiera błonnik oraz lignany, mające znakomite działanie antyrodnikowe i antyzapalne
  • tryptofan – aminokwas, prekursor serotoniny, który jest przekształcany do melatoniny w godzinach wieczornych. Zatem ułatwia zasypianie, pomaga w bezsenności, obniżonym nastroju czy niepokoju
  • witaminę E – silny przeciewutleniacz

Jak suszyć pestki z dyni?

Jest to dość niełatwe zadanie. Najtrudniej jest oddzielić miąższ od pestek, wymaga to trochę wprawy i czasu, ale jak uporamy się z tym najtrudniejszym zadaniem, to mamy już z górki!

Dynię przekrawamy na pół i z wydrążonego miąższu wybieramy pestki. Można łyżką, można próbować ręcznie. Następnie należy je opłukać na sicie lub w durszlaku z miąższu i  osuszyć ściereczką lub ręcznikiem papierowym.

Kiedy pestki są już suche, nacieramy je olejem i posypujemy odrobiną soli. Można posypać również ulubionymi przyprawami np. słodką papryką czy granulowanym czosnkiem.

Wykładamy je na blachę, wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy pestki ok. 20 minut w 150 stopniach.

W połowie pieczenia należy je przemieszać, żeby uprażyły się równomiernie. Muszą być chrupiące.

Przesypujemy do słoika i zajadamy jako przekąskę.

Na zdrowie! 🙂

Ja takie uprażone pestki jem w całości, czyli z łupinami. Jest też druga szkoła suszenia – mniejsza temperatura ok. 100 stopni i dłuższy czas, nawet około 1h. Nie nacieramy ich wtedy olejem ani przyprawami.  Możemy również wysuszyć na kaloryferze czy na parapecie. Takie pestki trzeba jednak wyciągać z łupinek, bo łupinki są za twarde, żeby je zjeść.

Pestki z dyni hokkaido podobno nie nadają się do prażenia. Strzelają w piekarniku. Tutaj chciałam zaznaczyć, że sprawdziłam to i faktycznie strzelają podczas prażenia, więc lepiej sięgnąć po inne rodzaje dyni.