Dziś dzień trzeci diety warzywno-owocowej!

Samopoczucie dziś o niebo lepsze od dnia wczorajszego! Jestem zmęczona od tego bólu, ale bardzo szczęśliwa, że minął. Głowa jakby trochę ćmi, ale można normalnie funkcjonować. Jest nadzieja! Głodu i ssania w żołądku nie ma, więc dzień zaczął się wspaniale i tak też się skończył. Miałam więcej energii niż dnia poprzedniego.

Oto moje menu trzeciego dnia postu:

Na czczo 2 szklanki letniej wody z połówką soku z cytryny i szczyptą soli kłodawskiej.

Śniadanie

  • zupa brokułowa (z dnia poprzedniego)

  • zielony koktajl ( kilka liści jarmużu + liść sałaty + 1/2 kiwi + 1/2 jabłka + natka pietruszki + 2 ogórki gruntowe)

 

II Śniadanie

  • sałatka  z pomidorków koktajlowych + ogórek kiszony + roszponka + natka pietruszki  + cebula

  • zakwas buraczany podgrzany do 40 st C wraz z rozgniecionym ząbkiem czosnku i świeżym majerankiem

Obiad 

  • „frytki” z selera – selera obrałam i pokroiłam w słupki, podgotowałam chwilę (ok 5 minut), odcedziłam, dodałam przyprawy: sól, słodką paprykę, kurkumę i zioła prowansalskie, piekłam w piekarniku do zrumienienia ( widziałam takie surowe frytki z selera do kupienia w Lidlu)
  • keczup – 3 łyżki passaty + 2 łyżki koncentratu + kilka listków świeżej bazylii + suszony lubczyk + słodka papryka

 

Kolacji nie jadłam, bo byłam pełna po takiej porcji obiadowej. Frytki z selera nasyciły mnie na długo. Wydaje mi się, że powinnam zjeść więcej surowizny, ale organizm nie chciał żadnych więcej surówek. Staram się go słuchać i jeść to, na co aktualnie mam ochotę. Nic na siłę!

Do picia w ciągu dnia obowiązkowo woda z cytryną i szczyptą soli kłodawskiej, herbatki ziołowe: pokrzywa, melisa i zielona herbata.